moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Parada zwycięstwa

Myślę, że Goebbels śmieje się do rozpuku z głupoty rosyjskich speców od propagandy i braku jakiegokolwiek wyczucia u samych Rosjan, nie mówiąc o Wodzu. Rosjanie radośnie świętują, bo Wódz przecież nie tylko zapewnił im wielkie zwycięstwo, ale wziął udział w jego uczczeniu  – pisze komandor rezerwy dr Wiesław Topolski ze Stowarzyszenia Oficerów Marynarki Wojennej RP.

 

Ma Rosja swój patent na organizowanie parad z okazji zwycięstw. Chociaż, obiektywnie rzecz ujmując, nie zawsze są do końca dopracowane pod względem intelektualnym i przede wszystkim nie zawsze są one szczęśliwe dla innych. Zrozumiałym jest rosyjska radość z 9 maja, dnia szczególnego w historii tego narodu i państwa, które poniosło tak olbrzymie straty ludzkie i materialne walcząc z faszyzmem w latach 1941-1945.

Wcześniej, bo 17 września 1939 r. na ulicach Brześcia Litewskiego urządziła sobie Robotniczo-Chłopska Armia Czerwona wspólną paradę zwycięstwa ze swoim nowym, wielkim sojusznikiem – III Rzeszą. Radzieccy żołnierze się cieszyli, choć wkrótce wielu z nich straciło życie oskarżeni w fałszywych procesach o współpracę wywiadowczą z Niemcami. Nie wiem, kto bardziej się jednak cieszył – Niemcy, czy Rosjanie, szczególnie biorąc pod uwagę, że już wkrótce niemieckie zagony pancerne sunęły w głąb terytorium swojego niedawnego sojusznika z prędkością pociągu pośpiesznego. Naród rosyjski pamięta jednak Wielką Wojnę Ojczyźnianą (WWO), która w swojej nazwie nawiązywała do podobnego wysiłku Rosji w okresie walk z armiami Napoleona i jego sojuszników. Spalona Moskwa, odejście Wielkiej Armii do Francji, zwycięstwo! Scenariusz optymistyczny dla Rosji, który znalazł zastosowanie ponad 130 lat później. Niemcy parli do przodu, Rosjanie odstępowali, potem przełom i wielki odwrót wielkiej niezwyciężonej armii niemieckiej, a potem radość po zdobyciu Berlina. Zwracam uwagę, że dla Rosjan i wszystkich mieszkańców byłego ZSRR ważniejsza i głównie występująca w literaturze nazwa to WWO, a nie II wojna światowa, co jest ważnym dla zrozumienia wielu spraw. Jak swoim wschodnim rozmówcom mówię o 1 września 1939 r. i wiążę to z wybuchem II wojny światowej, to większość robi wielkie oczy i pyta, czy się abym nie pomylił. Nieliczni tylko coś tam słyszeli o tych wydarzeniach, a procent z nich słyszał o tym, że pierwszą ofiarą zwycięskiego marszu krasnoarmiejców była Polska. Cóż, grunt to dobre filtrowanie wiadomości płynących do świadomości ogólnospołecznej w czasach ZSRR, a obecnie w państwie zwanym Federacją Rosyjską. I co ciekawe, pamiętam wyniki badań socjologicznych przeprowadzonych wśród rosyjskiej młodzieży: datę wybuchu WWO było w stanie podać jedynie 27 procent, a mniej niż 5 procent - II wojny światowej! Doskonały poziom edukacji historycznej.

Wracając do rzeczy współczesnych. Teraz znowu rosyjskie społeczeństwo ma powody do radości: Rosja odbiła z rąk niegodziwych banderowców i faszystów Krym! Hurraaa, hura, hura! krzyczą rosyjskie media. Zgodnie z planami, w Sewastopolu odbyły się 9 maja aż trzy parady: lądowa, morska a także lotnicza. Po głównej ulicy Wielka Morska przeszły kolejne pododdziały zwycięskiej armii rosyjskiej, by kolejno oddawać hołd Wodzowi, który z tej okazji stanął nie od razu na miejscowej trybunie. Przybył dopiero później z Moskwy gdzie zachował się nadzwyczaj skromnie, całkowicie ignorując obecną, skomplikowaną sytuację i nie robiąc żadnych odniesień do niej. Potem, już w głównej zatoce Sewastopola, na pokładzie okrętu odebrał paradę morską w otoczeniu generalicji i admiralicji rosyjskiej, był bardziej wymowny i odnosząc się do spraw Krymu mówił o rosyjskim patriotyzmie.

Niby wszystko w porządku, chociaż nie dla wszystkich. Przecież te maszerujące pododdziały to do niedawna tak zwane „zielone ludziki”. To chłopcy, którzy z nudów kupowali sobie ubranka i sprzęt oraz wyposażenie wojskowe w sklepach myśliwskich lub z artykułami z demobilu i gościnnie przyjeżdżali na Krym, by przeżyć coś nowego.  Władimir Putin nie za bardzo był zorientowany, cóż to za UFO-ludki, o czym z radością mówił na konferencjach prasowych lub odpowiadał zainteresowanym osobom. A tu nagle – Parada Zwycięstwa! Jak to mówią na Wschodzie, czto-to nieskladywajetsja…

Szczególnie my, Polacy, jesteśmy uczuleni na tego rodzaju parady, o czym było powyżej, w aspekcie oczywiście 17 września. Mój rosyjski przyjaciel zacytował mi wczoraj fragment starej radzieckiej piosenki: Krasna armia Berlin brała, polska armia pomagała… Trudno obecnie w rosyjskiej literaturze znaleźć odniesienie do tego fragmentu historii i zawieszenia nad Berlinem polskiej flagi w maju 1945 r., która według wielu źródeł zawisła zdecydowanie wcześniej niż ta radziecka nad Reichstagiem. Wynika to z prostego zabiegu – właściwego, czyli tzw. państwowo-twórczego kształtowania rosyjskiego obywatela. Kolejne, coraz to nowsze rosyjskie publikacje dotyczące II wojny światowej dobrze edytorsko przygotowane zawierają coraz mniej prawdy historycznej. Koło historii zatoczyło się i znowu w treści można znaleźć to, czym żyła radziecka historia w latach breżniewowskich i wcześniejszych. Przy takim podejściu, czyli zakłamywaniu chwilowo odkłamywanej historii epoki postgorbaczowskiej i jelcynowskiej, teraz wszystkie koła pracują dla zwycięstwa Wodza, czyli mają jeden cel – odbudować poczucie mocarstwowości wśród mieszkańców Federacji Rosyjskiej.

Scenariusz krymski plus działania destabilizacyjne na wschodzie i południu Ukrainy to uzupełnienie tego planu i jego mocne, propagandowe wsparcie. Rosjanie faktycznie czują się świetnie, bo mają swoje zwycięstwo, pierwsze zwycięstwo w XXI wieku. Nic to, że pokonali „młodszego brata”, że zdestabilizowali sytuację w Europie i nie tylko, i że wreszcie wizerunek rosyjskiego niedźwiedzia przestał być utożsamiany w wielu krajach nie z sympatycznym miszkoj, a z agresywnym i krwiożerczym zwierzęciem, gotowym zabić nawet swojego wiekowego przyjaciela i towarzysza.

Świat po Krymie jest zupełnie inny. Wcześniej wybaczył on niecne knowania Stalina z faszystowskimi Niemcami, wybaczył kolejne rozbiory Polski w 1939 r. i w 1945 r., zsyłki tysięcy naszych rodaków w głąb Syberii i Workuty, Kazachstanu, a także terror i śmierć samych Rosjan i innych obywateli. Świat wybaczył mord katyński, bo przecież były cele wyższe – pokonać zdecydowanie gorszego zwierza – Hitlera. Potem, faktycznie na drugi dzień po pokonaniu hitlerowskiego faszyzmu, poszukiwano wśród niedawnych aliantów własnych dróg realizacji narodowych interesów.  Stalinowi udało się wygrać z Amerykanami, Anglikami, a Francuzi i tak byli trzecią ligą, więc z nimi nikt i tak się zbytnio nie liczył. Polska była jednym z obszarów tej gry, dla Stalina – niestety – zwycięskiej. Potem lata zimnej wojny i każda ze stron: i Wschód, i Zachód miała swoje parady zwycięstwa i pisała swoją własną, wygodną dla celów narodowych historię tego wielkiego zwycięstwa. To było tło, bo życie polityczne, gospodarcze i wojskowe niosło nowe wydarzenia, a do nich trzeba było realizować kolejne, nowe scenariusze. Potem wielka radość: rozpad ZSRR. Wszyscy byli członkowie wielkiej radzieckiej rodziny, wraz z do niedawna satelickimi państwami, zaczęły budować własną historię i nadrabiać to, co stracili. W Warszawie, Pradze, Kijowie, Kiszyniowie i wielu, wielu innych miejscach były kolejne parady oraz saluty, teraz już o charakterze narodowym. Nastąpiły pewne zmiany.  I tak u nas to już nie był 9 maja, a 8. czyli wróciliśmy do czasu europejskiego, a odstąpiliśmy od moskiewskiego. Wynik pozytywnej zmiany orientacji politycznej.

Minął 8 maja 2014 r. Nie było w Warszawie ani hucznych obchodów, ani salw, ani nawet ogni sztucznych. Prawie w konspiracji gdzieś spotykali się ci, którzy przeżyli, którzy szli ze Wschodu i z Zachodu do Polski, by nieść wolność, bo przecież Polacy walczyli i na Wschodzie, i na Zachodzie. Teraz politycy rozdzielają tych ludzi na tych słusznie ginących, i tych niesłusznie ginących. Ale przecież to NASZE ZWYCIĘSTWO, bo Polacy walczyli od pierwszego do ostatniego dnia II wojny światowej. Walczyli z oddaniem, zaciekłością i nadzieją, że przyniosą wolność sobie i swoim bliskim, narodowi i krajowi. Wiele lat temu wręczałem stopień podporucznika czasu wojny starszemu panu, Polakowi z okolic Lidy, który po latach radzieckich łagrów wyszedł na wolność i osiadł we Lwowie. Pomimo swoich 80 lat był w doskonałej kondycji, a przecież kopał miedź w Kazachstanie do 1956 r. Człowiek ten zapytany, jak trafił do partyzantki, stwierdził: Mnie było obojętnie, cóż za organizacja, chciałem walczyć. Trafił do NSZ, a potem jego losy nadają się na scenariusz filmu, w którego prawdziwość i tak nikt by nie uwierzył. Przeżył, wrócił, ale już nie do Polski, pozostał tam, w Lwowie. Nie śmiałem pytać o powody. Pomimo tylu lat spędzonych w łagrach i na obcej ziemi jego język polski były nieskazitelny. Szczególnie widać to było w wierszach, które stworzył i cytował z pamięci. Wszystko to pokazywało, jak wielkim był wewnętrznie. Zwyciężył. A ilu jego przyjaciół i towarzyszy niedoli nie przeżyło.

Teraz mamy na tapecie wybory do euro parlamentu, więc tzw. klasa polityczna naszego kraju realizuje swoje plany wojenne: zająć jak najwięcej miejsc w Brukseli i tam dalej toczyć już innego rodzaju boje. Cóż, sprawa priorytetów i rozumienia swojego miejsca w społeczeństwie. A gdzie wdzięczność, gdzie troska o tych, którzy z Zachodu i ze Wschodu nieśli wolność tej ziemi? Nie ma nic gorszego niż zbrodnia niepamięci. Gorzki to los tych spod Lenino, spod Kołobrzegu, z Berlina, tych spod Monte Casino, Ankony, Antwerpii i Arnheim. Ich zwycięstwa, ubrane w polityczne sztampy, będą teraz służyć tylko badaczom, od czasu do czasu będą odkurzane politycznie przez speców od propagandy. Żołnierz walczy, ginie, a pamięć powinna pozostać na stałe w świadomości własnego narodu. Pamięć o tych, którzy swoją krwią zapłacili rachunek za przyszłość. Stawali w szeregi mając 15 i więcej lat, rwali się do walki, nie pytali pod jakim szyldem politycznym to będą robić, bo nad wszystkim była Polska, wolna i niezawisła.

Wróćmy do Rosji. 9 maja 2014 r. w Moskwie, z okazji 69 rocznicy zwycięstwa przemaszerowało ponad 11 tysięcy żołnierzy i oficerów, 151 jednostek techniki, a nad Placem Czerwonym przeleciało 69 samolotów Sił Powietrznych. Putin zdążył wziąć udział w paradzie i szybko przemieścić się, zgodnie z wcześniejszymi przeciekami medialnymi, do Sewastopola, ale jedynie na odebranie parady morskiej i przelotu eskadry pokazowej „Russkije witjazi”. Cóż, to politycy nadają kształt temu czy innemu wydarzeniu. Wódz biorąc udział w obchodach zwycięstwa w Sewastopolu dokonał czegoś niebywałego w skali współczesnej historii stosunków międzynarodowych. Swoją decyzją o przeprowadzeniu parady wojskowej z udziałem rosyjskich Sił Zbrojnych oraz bezpośrednim udziałem w paradzie morskiej w Sewastopolu zmiótł jednym ruchem do kosza pamięć milionów radzieckich obywateli, którzy ponieśli śmierć walcząc z hitlerowskimi Niemcami.

Jak podaje rosyjska TV sewastopolskie parady były poświęcone zarówno 69. rocznicy zwycięstwa nad faszyzmem, jak i 70. rocznicy wyzwolenia Półwyspu Krym i Sewastopola od niemiecko-faszistskich zachwatczikow. W paradzie, która rozpoczęła się na Placu Nachimowa, zebrano ponad 1000 przedstawicieli SZ Rosji. Poza składem osobowym z jednostek piechoty morskiej (bardziej znane w mediach jako zielone ludziki Putina) byli podchorążowie przejętego przez Rosję WSMW im. Nachimowa. Za nimi przeszła technika wojskowa: BTR-80, samochody opancerzone TIGR, systemy GRAD, OSA i mobilny system obrony wybrzeża Bastion. Jak podkreślają rosyjskie media: po raz pierwszy od wielu lat w mieście rosyjskiej wojskowej sławy miało miejsce tak wiele wydarzeń, które wspierała niepowtarzalna atmosfera a ludność masowo wyszła na ulice, by cieszyć się tym dniem. 

W tym czasie w Moskwie, w bardzo krótkim wystąpieniu na Placu Czerwonym, Władimir Putin odniósł się jedynie do spraw wojny. Podkreślił jednak: W bezlitosnych bojach pod Moskwą i Stalingradem, na Łuku Kurskim i Dnieprze rozstrzygały się losy Drugiej Wojny Światowej. Żelazna wola narodu radzieckiego, jego męstwo i wytrwałość uratowały Europę od niewolnictwa. Właśnie nasz kraj gnał faszystów do ich legowiska, doprowadził do ich pełnego i ostatecznego rozgromienia, zwyciężył ceną milionów ofiar i strasznych doświadczeń.

Wódz wspomniał o uwolnieniu Europy od widma niewolnictwa, oczywiście nie zająknął się o tym, że i inne państwa oraz narody walczyły z faszyzmem. Przecież to rosyjskie zwycięstwo i nie mamy zamiaru się z nikim innym dzielić!

Jak widać, jakoś nikt z Rosjan nie zauważył schizofrenii wydarzeń w Sewastopolu. Tego, że Rosjanie sami sobie, w podbitym Sewastopolu, urządzili paradę zapominając, komu i jak odebrali zbrojnie to miasto i cały półwysep.  Wódz nakazał swoim UFO-ludkom maszerować przez ulice miasta-bohatera Sewastopola, które zdobył prowadząc brudną wojnę przeciwko bratniemu – do niedawna – ukraińskiemu państwu. Parada zwycięstwa w podbitym mieście, którego w 1942-1944 bronili a potem wyzwalali obywatele ZSRR wszystkich narodowości. Był wśród nich znaczący procent Ukraińców, którym to miasto odebrano. Myślę, że Goebbels śmieje się do rozpuku z głupoty rosyjskich speców od propagandy i braku jakiegokolwiek wyczucia u samych Rosjan, nie mówiąc o Wodzu. Rosjanie radośnie świętują, bo Wódz przecież nie tylko zapewnił im wielkie zwycięstwo, ale wziął udział w jego uczczeniu. Na pytanie, jakim kosztem to wszystko odbije się na tym państwie, odpowiedź przyniesie dopiero nadchodząca przyszłość. Świat oniemiały stoi i patrzy na to wszystko nie rozumiejąc skomplikowanej ruskiej duszy, której – jak wiadomo – bez wodki nie razbieriosz…

 

dr Wiesław Topolski
komandor rezerwy, Stowarzyszenie Oficerów Marynarki Wojennej RP

dodaj komentarz

komentarze


Kolejni Ukraińcy gotowi do walki
 
Stoltenberg: NATO cieszy się społecznym poparciem
Szpej na miarę potrzeb
Zbrodnia made in ZSRS
Święto wojskowego sportu
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Na straży wschodniej flanki NATO
Wojna w świętym mieście, epilog
Centrum szkolenia dla żołnierzy WOC-u
Głos z katyńskich mogił
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
25 lat w NATO – serwis specjalny
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Wojsko inwestuje w Limanowej
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
NATO na północnym szlaku
V Korpus z nowym dowódcą
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Rakiety dla Jastrzębi
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Mundury w linii... produkcyjnej
Cyberprzestrzeń na pierwszej linii
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Sportowcy podsumowali 2023 rok. Teraz czas na igrzyska olimpijskie
Odstraszanie i obrona
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Przygotowania czas zacząć
Marcin Gortat z wizytą u sojuszników
Jeśli nie Jastrząb, to…
Ocalały z transportu do Katynia
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Ogień w podziemiu
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Optyka dla żołnierzy
Zmiany w dodatkach stażowych
W Ramstein o pomocy dla Ukrainy
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Sprawa katyńska à la española
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Kurs z dzwonem
Koreańska firma planuje inwestycje w Polsce
Wojna w świętym mieście, część druga
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Inwestycje w bezpieczeństwo granicy
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Wieczna pamięć ofiarom zbrodni katyńskiej!
Potężny atak rakietowy na Ukrainę
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Szarża „Dragona”
WIM: nowoczesna klinika ginekologii otwarta
Wojna w świętym mieście, część trzecia
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Barwy walki
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Ramię w ramię z aliantami
Mjr rez. Arkadiusz Kups: walka to nie sport
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Prawda o zbrodni katyńskiej

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO