moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Co to za sztuka zrobić udane powstanie

Co roku, 27 grudnia, ukażą się w prasie i na portalach artykuły, których autorzy wyrażą żal, że jedyne udane powstanie w naszej historii (a właściwie jedno z niewielu udanych) nie jest należycie „nagłośnione”, rozpropagowane i uczczone. Nie sposób odmówić im racji, ponieważ można zaobserwować, że zarówno powstanie listopadowe, jak i styczniowe piarowo „przykrywają” inne zrywy. Na powstania narodowe patrzymy zwykle przez pryzmat Królestwa, trochę po macoszemu traktując wydarzenia w Poznańskiem i Galicji – pisze mjr Andrzej Łydka z 10 Brygady Logistycznej, znawca historii wojskowości, publicysta portalu polska-zbrojna.pl.

Wielkopolan uważano za niezbyt skorych do walki zbrojnej, zapominając, że wywołali aż cztery powstania: w 1807, 1846, 1848 i 1918 roku, z których dwa – pierwsze i ostatnie – zakończone sukcesem. Poznaniacy w oczach Niemców wyrobili sobie markę dobrych żołnierzy. Po bitwie pod Gravelotte w 1870 roku, gdzie skutecznie nacierali na Francuzów przy dźwiękach „Mazurka Dąbrowskiego”, Bismarck zakazał wykorzystywania „Kaczmarek Regimentów” do obrony, a wyłącznie do natarcia.

Poznaniacy nauczyli się liczyć zamiary na siły w przeciwieństwie do „poddanych rosyjskich wyznania rzymskokatolickiego”, których postawy w XIX wieku kształtowali romantycy. Udało im się wygrać zarówno wojnę ekonomiczną z resztą Prus, a później Rzeszy, jak i Kulturkampf oraz „umacnianie i zrzeszanie niemczyzny na kresach wschodnich zamieszkanych przez ludność polską, poprzez podniesienie i wzmacnianie niemieckiego poczucia narodowego” prowadzony przez Hakatę. Ładnie opowiada o tym serial „Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy”, z jakichś bliżej nieznanych względów niechętnie powtarzany w publicznej telewizji.

Wielkopolanie mieli i mają opinię legalistów. Przykładem tej postawy jest Drzymała ze swoim wozem. Będąc w kontrze do doskonale zorganizowanego cesarstwa, poznaniacy zorganizowali własne zdyscyplinowane społeczeństwo. Na obszarze Wielkiego Księstwa Poznańskiego na przełomie wieków działało kilkaset legalnych organizacji, takich jak banki ludowe, czytelnie, towarzystwa i organizacje handlowe, naukowe, śpiewacze, gimnastyczne i skautowe.

Za fasadami niektórych z tych organizacji (np. drużyny skautów czy klubu sportowego „Unia”) działał ruch niepodległościowy. Jego aktywność koncentrowała się na szkoleniu bojówek i zdobywaniu broni. Istniały również organizacje nielegalne, jak np. Towarzystwo Tomasza Zana czy utworzona w lutym 1918 roku Polska Organizacja Wojskowa Zaboru Pruskiego wzorowana na POW w Królestwie kierowanej wówczas przez płk. Rydza-Śmigłego. Można zauważyć, że niczym we współczesnej franszyzie, komendantem POW zaboru pruskiego został również artysta malarz (i działacz skautingu) – ppor. Wincenty Wierzejewski (w latach trzydziestych już jako kapitan był dowódcą pododdziału wartowniczego na WST Westerplatte, co potwierdza zasadę, że wysyłano tam pewnych i sprawdzonych, a nie przypadkowych oficerów). Pod koniec 1918 roku w Wielkopolsce istniały trzy ośrodki formowania siły zbrojnej: wspomniana zakonspirowana POW, Straż Obywatelska i oddziały Służby Straży i Bezpieczeństwa formowane na podstawie uchwały pruskiego Ministerstwa Wojny. Te ostatnie tworzone były na zasadzie parytetu, po połowie z Polaków i Niemców. W związku z uzyskaniem zgody Niemców na wcielanie do nich ochotników wyłącznie z Poznania i okolic składały się one z samych Polaków, z których połowa nosiła niemiecko brzmiące nazwiska w celu zachowania wymaganego uchwałą parytetu. Od listopada POW zaboru pruskiego prowadziła cichą mobilizację bojówek i gromadziła broń.

Nic dziwnego, że walki, które wybuchły w Poznaniu oraz wielu miastach prowincji 27 grudnia 1918 roku, nie były improwizacją z okazji przyjazdu Paderewskiego, chociaż oficjalnie mówiono o „spontanicznych walkach ludności”. Do połowy lutego opanowano prawie całą prowincję. Powstańcy w walce występowali w niemieckich mundurach, stosując niemieckie komendy. Polskich komend jeszcze nie opracowano.

Dużym problemem był brak wystarczającej liczby oficerów. Niemcy niechętnie widzieli w swojej armii oficerów Polaków. Na czele powstania stanął kpt. Stanisław Taczak. Od 29 grudnia powstaniem kierował przysłany potajemnie z Warszawy (w ubraniach cywilnych) sztab z ppłk. Julianem Stachiewiczem, zaufanym oficerem Piłsudskiego, na czele.

W połowie stycznia stanowisko naczelnego dowódcy powstania objął gen. Józef Dowbor-Muśnicki – były dowódca 1 Korpusu Polskiego w Rosji. Przy formowaniu Armii Wielkopolskiej przeprowadził ciekawy eksperyment – szeregowych i podoficerów byłej armii niemieckiej podporządkował oficerom byłej armii rosyjskiej (swoim byłym podwładnym z 1 Korpusu), których ściągnął do Wielkopolski. To posunięcie mogło się udać tylko z takim zdyscyplinowanym żołnierzem, jakim był żołnierz b. armii niemieckiej. Powstało wtedy szereg pułków, które zapisały chlubną kartę podczas następnych wojen i kampanii. Przypomnę tu tylko dwa pułki. 1 Pułk Ułanów dowodzony przez ppłk. Władysława Andersa, czyli późniejszy 15 Pułk Ułanów Poznańskich, elitarny i najbardziej zaufany pułk dowódcy 2 Korpusu Polskiego we Włoszech, obecnie w składzie 17 Wielkopolskiej BZ, oraz 1 Pułk Strzelców Wielkopolskich (późniejszy 55 Poznański Pułk Piechoty).

Powstanie wielkopolskie to jedno z tych nielicznych polskich powstań, które zostały dobrze przygotowane pod względem organizacyjnym, personalnym i materiałowym oraz wybuchło we właściwie dobranym momencie. Tym się różniło od powstań narodowych XIX wieku, które stanowiły pewien „kanon”. Być może z tego powodu nie było doceniane przez Królewiaków i nie „przebiło” się do powszechnej świadomości. Co nie znaczy, że nie należy czynić ku temu wysiłków.

ppłk Andrzej Łydka
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych

dodaj komentarz

komentarze

~Jacek
1452075000
Z oceny końcowej pracy Stachiewicza wystawionej przez gen. J. Dowbora-Muśnickiego, 8 lutego 1919 roku, wynika: „Podpułkownik Juliusz Stachiewicz pracował pod moim dowództwem jako szef sztabu w b. zaborze pruskim od 16 stycznia br. do dzisiaj. Miałem możność się przekonać, że podpułkownik Stachiewicz posiada umysł giętki, dostateczne wiadomości wojskowe, dobrą wolę i wiele wręcz do dalszego się kształcenia. Ma on charakter zgodny, jest dobrze wychowanym i zdyscyplinowanym. Orientuje [sic!] się szybko w każdej sytuacji i nie traci równowagi w ciężkich chwilach. Był ze mną szczerym i otwartym. Wysoki urząd szefa sztabu pełnił starannie, choć brak mu było fachowego wykształcenia, co zresztą od niego nie zależało. Oto w ogólnych zarysach, co mogę powiedzieć o podpułkowniku Stachiewiczu za krótki czas pracy. Uważam, że mógłby on być pożytecznym na urzędzie nie wyżej szefa sztabu dywizji”
29-CD-3E-1E

Front przy biurku
 
NATO on Northern Track
Sandhurst: końcowe odliczanie
Donald Tusk: Więcej akcji a mniej słów w sprawie bezpieczeństwa Europy
Szpej na miarę potrzeb
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Kadisz za bohaterów
Wypadek na szkoleniu wojsk specjalnych
Wojna w świętym mieście, epilog
Wytropić zagrożenie
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Charge of Dragon
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Rekordziści z WAT
Sprawa katyńska à la española
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Strażacy ruszają do akcji
Zmiany w dodatkach stażowych
Czerwone maki: Monte Cassino na dużym ekranie
W Italii, za wolność waszą i naszą
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Przygotowania czas zacząć
Gunner, nie runner
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Morze Czarne pod rakietowym parasolem
NATO na północnym szlaku
Znamy zwycięzców „EkstraKLASY Wojskowej”
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Zachować właściwą kolejność działań
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Wojna na detale
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wojskowy bój o medale w czterech dyscyplinach
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Kolejne FlyEye dla wojska
Święto stołecznego garnizonu
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Pod skrzydłami Kormoranów
Wojna w świętym mieście, część druga
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Na straży wschodniej flanki NATO
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
25 lat w NATO – serwis specjalny
Ramię w ramię z aliantami
Active shooter, czyli warsztaty w WCKMed
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
SOR w Legionowie

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO