Szósty zmysł sapera

Podczas wizyty w brzeskiej jednostce najbardziej zaskakuje mnogość specjalizacji i umiejętności, które muszą zdobyć saperzy.

Informacja z wrocławskiego Centrum Zarządzania Zgłoszeniami o Przedmiotach Wybuchowych i Niebezpiecznych dla chor. Artura Adasika i jego siedmiu ludzi z patrolu rozminowania 1 Brzeskiego Pułku Saperów zawsze jest wezwaniem do natychmiastowego wyruszenia w teren. Tym razem do oddalonej o 50 km Nysy, gdzie w trakcie budowy miejskiej obwodnicy robotnicy znaleźli pocisk artyleryjski z czasów II wojny światowej. „Zabieram sześciu ludzi i dwa samochody. Dwa pojazdy – Honker Saper i specjalistyczny Topola, w którym mamy sprzęt oraz specjalny pojemnik do przewożenia niebezpiecznych znalezisk”, wyjaśnia chorąży.

Mija kilkanaście minut i saperzy opuszczają bramę koszar w Brzegu. W tym roku jest to ich drugi wyjazd. W ubiegłym do takich zgłoszeń wyruszali 345 razy. Obsługują 16 powiatów czterech województw – od Kępna w Wielkopolsce po Kłodzko, leżące blisko południowej granicy.

„Działamy sprawnie, ale bez pośpiechu. Mamy świadomość, że w miejscu znaleziska wielu robotników, których gonią terminy, przerwało pracę, ale pamiętamy, że przecież saper myli się tylko raz. Z takimi zardzewiałymi znaleziskami nie ma żartów. Często dostajemy zgłoszenie o jednym pocisku czy minie, a po sprawdzeniu terenu znajdujemy kilka czy nawet kilkanaście kolejnych”, mówi chor. Adasik tuż przed wyjazdem. Potwierdzają to statystyki. Patrol rozminowania, będący pododdziałem brzeskiej jednostki saperów, w 2015 roku podjął i unieszkodliwił 550 bomb lotniczych, 371 pocisków artyleryjskich, 188 granatów moździerzowych i kilka tysięcy innych niebezpiecznych pozostałości wojennych.

Nikt w jednostce jakby nie zauważył wyjazdu patrolu. Za zamykającą się bramą blisko 60-hektarowego kompleksu przy ulicy Sikorskiego, wylotówce z Brzegu w kierunku Opola, życie toczy się ustalonym rytmem. 900 żołnierzy i pracowników wojska wykonuje swoje zadania, których jest znacznie więcej, niż mogłoby się wydawać.

Nowy tydzień, nowe zadania

W poniedziałkowy poranek dowódca jednostki płk Marek Golan nie ma zbyt dużo czasu na rozmowę z dziennikarzem. Wrócił właśnie z „rozprowadzenia” jednostki, co zwyczajowo rozpoczyna nowy tydzień pracy. Tym razem zbiórka miała szczególny charakter. W jej trakcie dowódca wręczył broń żołnierzom kompanii służby przygotowawczej Narodowych Sił Rezerwowych.

Szkolenie elewów jest dodatkowym zadaniem brzeskich saperów. Podobnie jak w 30 innych jednostkach i centrach szkolenia w kraju, także tutaj ochotników do zawodu żołnierza przygotowuje się od podstaw. Po trzymiesięcznym szkoleniu podstawowym przez 30 dni elewi będą się uczyć różnych specjalności inżynieryjno-saperskich. Na obecnym turnusie szkoli się 70 młodych żołnierzy, niektórzy być może zostaną w przyszłości w tych koszarach.

„Rozpoczął się nowy rok szkoleniowy. Przygotowujemy się do jutrzejszego, trzydniowego kursu szkoleniowo-metodycznego z dowódcami batalionów i dowódcami kompanii”, wyjaśnia pułkownik. „Chcemy, aby kadra poznała nowe uregulowania i przypomniała sobie obowiązujące cały czas ustalenia na temat planowania oraz prowadzenia zajęć szkoleniowych w pododdziałach, aby były one ciekawe, dobrze zorganizowane i efektywne”.

Jego zastępca, ppłk Zbigniew Jarząbek, dodaje, że równocześnie trwają przygotowania do wyjazdu saperów na poligon. Na teren Ośrodka Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych do Żagania za tydzień jako pierwsza wyruszy kompania dowodzenia. Po kilku dniach dołączą żołnierze z innych pododdziałów. Podczas zgrupowania saperzy przeprowadzą wiele strzelań bojowych z broni zespołowej, z której nie mogą prowadzić ognia na strzelnicy garnizonowej. „Swoje umiejętności strzeleckie pod okiem instruktorów będą doskonaliły obsługi pokładowych wielkokalibrowych karabinów maszynowych, granatników Pallad i RPG-7 oraz RKM-ów”, wylicza podpułkownik.

Do zadań specjalnych

W towarzystwie rzecznika prasowego pułku kpt. Jacka Obierzyńskiego podglądanie codziennej służby saperskiej rozpoczynam od batalionu wsparcia inżynieryjnego. W jego skład wchodzi 50-osobowa grupa EOD (Explosive Ordnance Disposal). W batalionie służą najbardziej doświadczeni i wyszkoleni żołnierze, z najlepszym wyposażeniem.

W brzeskiej jednostce w 2011 roku powstała pierwsza tego typu grupa w naszej armii. Jej żołnierze, uczestnicząc w bardzo wielu kursach i szkoleniach w kraju oraz za granicą, m.in. w Stanach Zjednoczonych, Hiszpanii, Irlandii, Wielkiej Brytanii, zostali przygotowani do wykrywania, rozpoznania, podejmowania i neutralizacji ładunków oraz różnych improwizowanych urządzeń wybuchowych – nie tylko typowych „ajdików”, lecz także takich, które mogą zawierać środki biologiczne, chemiczne lub promieniotwórcze, czyli tzw. brudnych bomb.

Od chwili powstania grupy żołnierze w akcjach uczestniczyli tylko dwa razy. Podczas Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej
EURO 2012 poszczególne sekcje czekały w pełnej gotowości w pobliżu każdego ze stadionów, na których trwały rozgrywki. Jesienią 2015 roku wyjechali z kolei do Wałbrzycha, gdzie na zlecenie władz miasta sprawdzali teren, na którym miał się znajdować „złoty pociąg”.

Część grupy i jej dowódcę por. Tomasza Łagowskiego zastajemy na przykoszarowym placu ćwiczeń. Trwa rozbrajanie samochodu pułapki. Żołnierze wykorzystują zdalnie sterowane roboty, a gdy technika nie wystarczy, do akcji rusza saper ubrany w specjalny kombinezon przeciwwybuchowy EOD-9.

Doskonalący praktyczne umiejętności żołnierze od pierwszych dni roku siedzą na walizkach. 18 z nich, w tym dowódca, pełni dyżur w Siłach Odpowiedzi NATO. Razem z ośmioma specjalistami z 5 Pułku Chemicznego z Tarnowskich Gór tworzą zespół CBRN EOD (Chemical, Biological, Radiological and Nuclear Explosives Ordnance Disposal), który w ciągu 48 godzin od wezwania ma być gotowy do zadań, i w ciągu kolejnych ośmiu dni musi się znaleźć na terenie objętym konfliktem w dowolnej części świata.

W czasie przerwy w zajęciach możemy chwilę porozmawiać. „W grupie i zespole dyżurującym mam najbardziej doświadczonych saperów. Zdecydowana większość z nich wiele razy brała udział w różnych misjach zagranicznych”, mówi porucznik. Stojący obok plut. Tomasz Kamiński, miner operator, dwa razy był w Afganistanie. Jedną turę służył w kontyngencie w Syrii. O saperskich przeżyciach w górach Hindukuszu nie chce mówić. Zmienia mu się wyraz twarzy i milknie. Chętniej wypowiada się natomiast o tym, jaki powinien być dobry saper. Musi mieć przede wszystkim szósty zmysł. „Umieć przewidywać, jaki rodzaj pułapki zastawili na niego ludzie instalujący ładunek. Powinien lubić swoją pracę, być opanowany i odpowiedzialny. Zdawać sobie sprawę, że od jego działania często zależy życie wielu ludzi”, wyjaśnia.

Cena odwagi

W trakcie luźnej rozmowy któryś z saperów wymienia nagle nazwisko Sitarczuk. Następuje chwila konsternacji. Żołnierze nie są pewni, czy wiem, o kim mowa. Ja jednak wiem, że chodzi o ich kolegę, sierż. Szymona Sitarczuka. Sapera z ich pułku, który 18 sierpnia 2011 roku zginął w Afganistanie. Wspominamy „Sitara”. Żołnierze z zespołu SON wiedzą, że na ich koledze jakiś talibski terrorysta wykonał wyrok śmierci. Kiedy podczas jednego z patroli saper znalazł ukrytą w ziemi pułapkę minową, zaskoczył rebeliantów. Terrorysta obserwujący wszystko z daleka zorientował się, że na jego minę żaden pojazd już nie wjedzie i że przygotowany ładunek za chwilę może zostać rozbrojony, więc go detonował.

„Za dwa dni jedziemy do »Sitara«”, informuje nagle jeden z saperów. Koledzy wybierają się na grób w dniu urodzin Szymona.

Ruszam dalej. Saperzy ponownie uruchamiają zdalnie sterowane roboty. Jeden z żołnierzy ubiera się w ciężki kombinezon przeciwodłamkowy. Jeszcze nie ochłonąłem po tamtej dramatycznej opowieści, a tu czeka na mnie kolejna. Rzecznik kpt. Jacek Obierzyński przedstawia mi sapera, o którym mówi żartobliwie, że jest w czepku urodzony.

Odbudować psychikę

Po krótkiej rozmowie z kpr. Michałem Ożogiem zaczynam rozumieć, co miał na myśli. Okazało się, że podoficer dwukrotnie był w Afganistanie, ale nigdy nie było mu dane w normalnym trybie zakończyć misji. Za każdym razem pod pojazdem, którym jechał, wybuchała mina pułapka i do kraju wracał ranny. „Pierwszą eksplozję »ajdika« przeżyłem na pierwszej zmianie, 8 lipca 2007 roku. Z bazy Szarana jechaliśmy na rutynowy patrol do bazy Kuszmond. 3 km przed celem podróży nasz humvee lewym kołem wjechał na improwizowane urządzenie wybuchowe, a ładunek eksplodował centralnie pod zbiornikiem paliwa”, wspomina kapral. W zamachu nikt na szczęście nie zginął. Rany żołnierzy były jednak poważne. Kapral miał poparzenia trzeciego stopnia nóg i ręki, uraz kręgosłupa, stłuczony oczodół... Przewieziono go do szpitala w Kandaharze, później Bagram i w końcu do kliniki Ramstein na terenie Niemiec, a po pięciu tygodniach – do kraju. Po półtorarocznym leczeniu i rekonwalescencji wrócił do służby.

W 2009 roku kpr. Ożóg postanowił znów wyjechać na misję. Był saperem na IX zmianie PKW. „Uparłem się. Jeszcze kiedy leżałem w szpitalu, postanowiłem, że wrócę do Afganistanu. Musiałem sprawdzić, czy dam radę. To był jakiś wewnętrzny nakaz, sposób na odbudowywanie psychiki”, tłumaczy. Niestety, historia się powtórzyła. Tym razem wybuchł „ajdik” pod amerykańskim MRAP-em, którym jechał. Znów trauma, szpitale i stopniowy powrót do zdrowia. Ale wrócił do jednostki. Najpierw na stanowisko za biurkiem, a po pewnym czasie – do grupy EOD na etat sapera. W ostatnich latach spośród żołnierzy pułku zginął jeden saper, a kilkunastu zostało ciężko rannych. Wcześniej, w 1994 roku, jednostka straciła także innego, ppor. Wiesława Kucińskiego, który poległ podczas rozbrajania miny na misji UNPROFOR w Chorwacji.

Pod wodą i w powietrzu

Na terenie „Florydy”, jak saperzy nazywają przykoszarowy plac ćwiczeń, spotykamy grupę zwiadowców z plutonu rozpoznania inżynieryjnego. Jest to pododdział szczególny, ponieważ służący w nim żołnierze mają po kilka specjalności. Większość to zwiadowcy, wyspecjalizowani saperzy-minerzy, a do tego nurkowie. „W pułku jest nas 11. W każdej drużynie rozpoznania trzech ludzi, którzy potrafią wykonywać pod wodą wiele czynności – od prowadzenia rozpoznania akwenu, począwszy, przez prace inżynieryjne, na minowaniu skończywszy. Możemy pracować na głębokości do 50 m”, wyjaśnia sierż. Zbigniew Piech, pomocnik dowódcy plutonu.

Żołnierze wrócili właśnie z Wrocławia z zajęć w komorze dekompresyjnej. Według norm nurkowie, aby utrzymać gotowość do wykonywania zadań, muszą kilka dni w miesiącu trenować pod wodą i w takiej komorze. Teraz przygotowują swój transporter rozpoznania inżynieryjnego do wyjazdu na kolejny poligon.

Zdaniem sierżanta każdy saper zwiadowca musi umieć znacznie więcej niż jego koledzy z innych pododdziałów. Prowadząc rozpoznanie, muszą być przygotowani do tego, żeby przetrwać w przygodnym terenie. Muszą umieć skrycie podejść do rozpoznawanego obiektu, a gdy zajdzie taka trzeba – wejść niepostrzeżenie na pole minowe. On sam, oprócz wielu innych umiejętności, legitymuje się dodatkowo specjalnością ratownika medycznego.

Od wielu lat saperzy każdego roku uczestniczą także w kursach wysadzania zatorów lodowych za pomocą ładunków wykładanych na zamarzniętej tafli z pokładów śmigłowców. Jest to trudne i niebezpieczne, ponieważ materiał wybuchowy opuszcza się na lód za pomocą lin, a lont prochowy mający detonować ładunek zapala się przed jego ułożeniem na pokładzie wiszącej w powietrzu maszyny.

Pomoc, ratownictwo, odbudowa

Zbliża się południe. Trwa szkolenie pododdziałów. Im dłużej tu jestem, tym bardziej zaskakuje mnie mnogość specjalizacji i umiejętności, które muszą zdobyć saperzy. A to podobno tylko ułamek zadań, do jakich są przygotowani żołnierze brzeskiej jednostki.

W 3 Batalionie dowiaduję się, że duża jego część wchodzi w skład Wojskowej Jednostki Odbudowy (WJO). Oznacza to, że w razie potrzeby żołnierze – w większości z tego batalionu, ale też innych pododdziałów – są gotowi wyruszyć na pomoc cywilom, aby ewakuować mieszkańców z zagrożonych terenów, wyremontować lub wybudować most, naprawić drogę, oczyścić wodę lub zapewnić dostawy energii elektrycznej. „Do tych zadań mam przygotowanych prawie 200 ludzi oraz około 140 różnego rodzaju pojazdów i maszyn, od pływających transporterów samobieżnych, łodzi desantowych, maszyn drogowych po agregaty prądotwórcze”, mówi ppłk Filip Kłobukowski, dowódca batalionu, a jednocześnie dowódca Wojskowej Jednostki Odbudowy.

Szybkość i efektywność działania żołnierzy batalionu była sprawdzona podczas suszy latem 2015 roku. W miejscowości Stoszowice w kranach zabrakło wody. Wójt poprosił o pomoc wojsko. Do akcji ruszyli specjaliści właśnie z tej jednostki. Przez ponad trzy tygodnie wydobywali wodę, uzdatniali ją i wprowadzali do miejscowego wodociągu.

„Jako jednostka odbudowy nie jesteśmy etatową jednostką. Wchodzimy w skład 1 Brzeskiego Pułku Saperów. Szkolimy się jak inne pododdziały, wyjeżdżamy na poligony, a pomoc społeczeństwu jest naszą dodatkową powinnością, wynikającą z decyzji przełożonych”, wyjaśnia podpułkownik.

Nie tylko żołnierze WJO pomagają. W 1 Brzeskim Pułku Saperów do ratowania ludzi na wypadek klęsk żywiołowych i innych trudnych sytuacji jest przygotowanych aż 14 wyspecjalizowanych grup ratowniczych. Dyżurują tutaj żołnierze przeszkoleni m.in. do zwalczania powodzi i zjawisk lodowych – oddzielne dla województw: opolskiego, dolnośląskiego i śląskiego, jest grupa do prac zabezpieczających w razie katastrof budowlanych, grupa do przygotowania warunków do czasowego przebywania osób poszkodowanych, do izolowania zagrożonego terenu oraz kilka innych pododdziałów, przydatnych np. w razie ataków terrorystycznych.

Powoli kończy się dzień pracy saperów. Według ich oceny, zwykły służbowy dzień. Niedługo koszary przejmą we władanie służby dyżurne. W jednostce zapanuje spokój. Gdyby jednak gdzieś w regionie nagle przybrała woda, przeszła wichura, na rzece wezbrała kra, natychmiast rozdzwonią się telefony i z koszar przy ulicy Sikorskiego w Brzegu wyruszą do akcji żołnierze.

 

Trzy pytania do Marka Golana

 

Co różni 1 Brzeski Pułk Saperów od innych jednostek polskiej armii?

Bez saperów, żołnierzy wojsk inżynieryjnych, jakiekolwiek działania innych rodzajów wojsk są niemożliwe. Nasi żołnierze są potrzebni w obronie do wykonania rozbudowy inżynieryjnej, minowania czy dostarczenia wody, ale też gdy wojska ruszają do natarcia, by niszczyć pola minowe przeciwnika, zrobić przejścia w jego umocnieniach. Pomagamy w budowie stanowisk dowodzenia, wszelkich ukryć i ważnych obiektów militarnych. Bez nas inne pododdziały nie mogą się przemieszczać, bo najpierw nasi żołnierze muszą sprawdzić drogi. Dlatego, pracując na rzecz 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej, bierzemy udział we wszystkich ważnych ćwiczeniach.

W jaki sposób można się dostać do waszej jednostki?


Problem polega na tym, że jesteśmy jednostką o wysokim stopniu specjalizacji. U nas zdecydowana większość ludzi musi mieść umiejętności w jakieś dziedzinie. Mile widziani są operatorzy różnego rodzaju sprzętu, koparek, ładowarek, spychaczy, dźwigów. Potrzebujemy kierowców, szczególnie z kategorią prawa jazdy C i C+E, bo mamy dużo wszelkiego typu pojazdów samochodowych. Prowadzimy kwalifikacje chętnych do służby w naszym pułku. Mogą także trafić do nas rezerwiści z Narodowych Sił Rezerwowych. W tym roku planujemy przyjąć do służby w naszej jednostce 50 nowych żołnierzy.

Jakie cechy powinien mieć żołnierz, który chce do was trafić?

Zależy nam na ludziach inteligentnych, wykształconych. Cenimy u podwładnych kreatywność i zdyscyplinowanie. W saperskiej pracy szczególnie ważna jest odpowiedzialność, odwaga i umiejętność pracy w zespole. Istotna jest także sprawność fizyczna i odporność psychiczna.

U nas nigdy nie ma dwóch takich samych zadań. W zależności od sytuacji, pory roku, ukształtowania terenu trzeba zastosować inne techniki. Dlatego liczy się pomysłowość i inicjatywa. Na takie zalety stawialiśmy, przygotowując naszych ludzi do misji w krajach objętych wojną.

Płk Marek Golan jest dowódcą 1 Brzeskiego Pułku Saperów.

 

Bogusław Politowski

autor zdjęć: Arch. 1 Pułk Saperów





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO