Wyłom w doktrynie

Chiny są jedynym mocarstwem atomowym na świecie, które w znaczący sposób powiększa swój arsenał atomowy.

Pekin od lat konsekwentnie rozbudowuje i modernizuje swoje siły atomowe. Proces ten z jednej strony obejmuje wprowadzanie do uzbrojenia nowoczesnych, wielogłowicowych międzykontynentalnych rakiet balistycznych, a z drugiej uwzględnia dywersyfikację ich środków przenoszenia. Dla Chin coraz istotniejsze jest zwiększenie „przeżywalności” arsenału atomowego w wypadku ewentualnego konfliktu z mocarstwami, takimi jak USA czy Rosja. Takie podejście może świadczyć o uelastycznieniu chińskiej doktryny użycia broni atomowej i odejściu od traktowania jej jedynie jako pasywnego środka odwetowego.

Chińska Republika Ludowa to jedyne mocarstwo atomowe na świecie, które w znaczący sposób powiększa swój arsenał atomowy. Ta tendencja trwa od lat osiemdziesiątych XX wieku i charakteryzuje się niezwykłą konsekwencją. Państwo Środka ma około 260 głowic atomowych, z których 200 jest przenoszonych przez rakiety. Spośród nich 60 to rakiety międzykontynentalne. Większość można użyć do przeprowadzenia uderzeń na terenie Stanów Zjednoczonych. Nie jest tajemnicą, że część jest wymierzona w Rosję oraz Indie.

Od samego początku chińska doktryna atomowa zakładała odstraszanie pasywne. Wobec miażdżącej przewagi arsenałów atomowych USA i ZSRR, a później Rosji, Chiny starały się pokazać potencjalnym przeciwnikom, że przeprowadzenie ataku atomowego na ich terytorium jest nieopłacalne. Gwarancją polityki odstraszania miała być możliwość dokonania ataku odwetowego na miasta i ośrodki przemysłowe agresora. Chiny nie starały się więc osiągnąć parytetów ilościowych. Nie chciały też zapewnić sobie możliwości uderzenia wyprzedzającego. Jedyną gwarancją miała być świadomość, że w razie ataku podejmą działania odwetowe i zadadzą swoim wrogom niepowetowane straty.

Zgodnie z tym założeniem Chiny od lat głoszą zasadę, że nie użyją broni atomowej jako pierwsze, a jeśli jej w ogóle użyją, to nie pod wpływem groźby dokonania ataku nuklearnego przez przeciwnika, lecz w chwili faktycznego jego przeprowadzenia. W tę politykę wpisuje się zasada pokojowego zarządzania bronią atomową. Zgodnie z nią Chiny składują swoje głowice atomowe w odseparowaniu od ich środków przenoszenia. Międzykontynentalne rakiety balistyczne nie są na co dzień uzbrojone i nie są wpisane w dyżury strategiczne, tak jak w Rosji czy USA. Wynika to również z bardzo scentralizowanego łańcucha dowodzenia siłami atomowymi i olbrzymiej kontroli komitetu centralnego partii komunistycznej nad arsenałem atomowym.

Modernizacja systemów lądowych

Jednakże rozwijanie przez Stany Zjednoczone technologii, takich jak tarcza antyrakietowa, broń hipersoniczna oraz laserowa, może stawiać pod znakiem zapytania skuteczność chińskiej doktryny atomowej. Pekin obawia się, że polityka pasywnego odstraszania okaże się bezużyteczna, jeśli przeciwnik rozwinie skuteczne środki antybalistyczne. Zagrożeniem jest też konwencjonalna broń hipersoniczna, za pomocą której przeciwnik może zniszczyć chińskie środki przenoszenia broni atomowej, zanim te zostaną uzbrojone w głowice atomowe. Chińska doktryna atomowa prawdopodobnie będzie więc dostosowywana do zmieniających się postzimnowojennych realiów. Pierwszym krokiem może być uzbrojenie w broń atomową okrętów podwodnych i rozpoczęcie przez nie patroli bojowych.

Od początku lat osiemdziesiątych XX wieku rdzeń chińskich sił atomowych stanowiły bazujące w silosach międzykontynentalne rakiety balistyczne typu DF-5 oraz DF-5A. Starsze DF-5 mają zasięg 12 tys. km, a młodsze, DF-5A, 13 tys. km. Miały one stanowić środek odstraszania przede wszystkim przeciwko Stanom Zjednoczonym i ZSRR. Oba typy rakiet są napędzane paliwem ciekłym, co już dzisiaj jest rozwiązaniem archaicznym. Ich odpalenie wymaga czasu ze względu na konieczność zatankowania paliwa. Ciekłe paliwo jest też bardziej niebezpieczne w eksploatacji.

W maju 2015 roku Pentagon raportował, że część rakiet typu DF-5A została uzbrojona w system kilkugłowicowy. Pociski te prawdopodobnie od lat są przystosowane do przenoszenia kilku głowic, ale Chiny wcześniej nie sięgały po takie rozwiązanie. Fakt, że zrobiły to teraz, może być reakcją na rozwijanie przez Stany Zjednoczone systemów antybalistycznych, takich jak tarcza antyrakietowa. 3 września 2015 roku, na defiladzie wojskowej zorganizowanej z okazji 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej, Chiny pokazały wielogłowicową wersję rakiety DF-5, oznaczoną jako DF-5B. Według niektórych źródeł DF-5B zostały wyposażone w moduł napędowy na paliwo ciekłe wzorowany na chińskiej cywilnej rakiecie nośnej typu Chang Zheng 2C. Dzięki temu zasięg DF-5B miałby być większy niż 13 tys. km.

DF-5 są jedynymi chińskimi rakietami balistycznymi przechowywanymi w silosach. Pekin dość szybko odszedł od takiego rozwiązania, cały wysiłek kierując na rozwój mobilnych transporterów kołowych. Olbrzymi obszar Państwa Środka daje możliwość ich skrytego rozmieszczenia w specjalnie przygotowanych jaskiniach i tunelach oraz innych nietypowych miejscach.

Najstarszymi systemami mobilnymi są rakiety DF-3A o zasięgu 3 tys. km oraz DF-4 o zasięgu 5,5 tys. km. Obydwie napędzane paliwem ciekłym. Obecnie stopniowo się je wycofuje. Te pierwsze są zastępowane przez napędzane paliwem stałym DF-21 i DF-21A, które produkowano w latach 2006–2011, drugie zaś – przez DF-31 oraz DF-31A. Są to rakiety napędzane paliwem stałym o zasięgu, odpowiednio, ponad 7 tys. km oraz 11 tys. km. Pierwsze doniesienia na ich temat pojawiły się w 2006 roku. Jednakże, wbrew przewidywaniom Pentagonu i z bliżej nieznanych przyczyn, produkcja i wprowadzanie do uzbrojenia, szczególnie rakiet DF-31, przebiega dość wolno.

W 1997 roku pojawiły się pierwsze doniesienia o tym, że Chiny pracują nad nową międzykontynentalną rakietą balistyczną, oznaczoną jako DF-41. Najnowsze informacje na jej temat pojawiły się w latach 2014–2015. Ma to być uzbrojona w kilka głowic i napędzana paliwem stałym rakieta przenoszona przez transporter kołowy. Niektóre źródła podają, że jej maksymalny zasięg wyniesie nawet 15 tys. km, a więc będzie największy na świecie w odniesieniu do rakiety międzykontynentalnej. Według niepotwierdzonych doniesień pierwszy lot DF-41 miał się odbyć w lipcu 2012 roku. W sierpniu 2015 roku odbył się czwarty test rakiety, a 11 grudnia 2015 roku – piąty. W czasie próby rakieta wyniosła dwie ćwiczebne głowice, z których każda uderzyła w inny cel. Spadły na poligon w zachodnich Chinach.

Prace nad systemem kolejowym

Co najmniej od początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku Chiny pracują nad kolejowym systemem przenoszenia rakiet balistycznych. Odpowiednie know-how pozyskano z Ukrainy, która w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku produkowała dla ZSRR kolejowy system rakietowy RT-23UTTCh Mołodiec. Prowadzone prace wpisują się w plan dywersyfikacji środków przenoszenia głowic atomowych oraz dalszego rozwijania systemów mobilnych.

Pierwsze oficjalne chińskie doniesienia na temat systemu kolejowego pojawiły się w 2006 roku, gdy rządowa telewizja pokazała wagon-wyrzutnię, wagon dowodzenia oraz inne należące do systemu. Docelowym uzbrojeniem ma być międzykontynentalna wielogłowicowa rakieta DF-41. 5 grudnia 2015 roku amerykański wywiad poinformował o przeprowadzeniu przez Chiny testu wyrzutni kolejowej z jej użyciem.

Wprowadzenie do uzbrojenia wyrzutni kolejowych otworzy przed chińskimi siłami atomowymi nowe możliwości. Systemy kolejowe będą z pewnością zamaskowane jako cywilne składy towarowe, a nawet pasażerskie. Do dyspozycji pociągów wojskowych będzie przynajmniej 2 tys. km szybkich linii kolejowych oraz duża liczba tuneli i górskich schronów. W chińskich tunelach wojskowych obok siebie mogą się zmieścić trzy składy. Systemy te będą bardzo trudne do namierzenia i śledzenia. Pozwolą też na szybkie przemieszczanie rakiet praktycznie w dowolne miejsce w kraju, zmniejszając ich odległość od potencjalnych celów na terenie Stanów Zjednoczonych oraz Eurazji.

Okręty podwodne wychodzą w morze

Najbardziej żmudne i najtrudniejsze z technologicznego punktu widzenia jest dla Chin wprowadzenie do służby okrętów podwodnych przenoszących międzykontynentalne rakiety balistyczne. Od 1986 roku marynarka wojenna miała do dyspozycji jeden okręt z napędem atomowym klasy Xia, oznaczony jako 09-II (typ 092). Mógł on przenosić 12 rakiet balistycznych typu JL-1 o zasięgu około 1700 km. Już w latach dziewięćdziesiątych został on uznany za przestarzały, a od 2005 roku nie jest używany operacyjnie.

W 2006 roku pojawiły się pierwsze doniesienia na temat nowego okrętu, klasy Jin, z napędem atomowym, oznaczonego jako typ 094. Pierwszy wszedł do uzbrojenia w 2007 roku, jednakże gotowość operacyjną osiągnął dopiero trzy lata później. Obecnie Chiny mają już trzy takie jednostki, a docelowo planują wprowadzić do służby osiem. Typ 094 jest uzbrojony w 12 rakiet balistycznych JL-2. Jednogłowicowa JL-2 to zmodyfikowana DF-31. Pentagon szacuje, że jej zasięg wynosi około 7400 km, czyli jest wystarczający, żeby z chińskich wód przybrzeżnych atakować cele na Alasce, Guam, w Rosji lub Indiach. Jednakże, żeby osiągnąć cele na terenie kontynentalnych Stanów Zjednoczonych, okręty typ 094 musiałyby znacznie się oddalić od Azji. Niewykluczone, że z tego powodu w przyszłości rakiety JL-2 zostaną zmodyfikowane lub zastąpione inną konstrukcją.

Wprowadzenie do służby okrętów podwodnych uzbrojonych w rakiety balistyczne jest nie tylko wyzwaniem technologicznym, lecz także wielką próbą możliwości chińskiego systemu dowodzenia i kontroli arsenału atomowego. Zgodnie z doktryną chińskiej centralnej komisji wojskowej na co dzień okręty nie powinny być uzbrojone w rakiety z prawdziwymi głowicami atomowymi. Do tej pory nie wykonywały też patroli bojowych z bronią atomową na pokładzie w ramach polityki odstraszania, tak jak to robią okręty amerykańskie, rosyjskie czy brytyjskie. Chińczycy przede wszystkim nie mają żadnego doświadczenia w takich działaniach. Poza tym wiążą się one z zastosowaniem odpowiednich systemów komunikacji, zabezpieczeń i kontroli okrętów. Niemniej jednak, według niepotwierdzonych informacji, w grudniu jeden z okrętów klasy Jin rozpoczął patrol bojowy. Kwestią otwartą pozostaje, czy jednostka jest uzbrojona w broń atomową.

Pociski manewrujące

Chiny mają dużą liczbę pocisków manewrujących typu Cruise. Część z nich może mieć możliwość przenoszenia głowic atomowych. Analitycy wskazują szczególnie na CJ-10, które mogą być wystrzeliwane z mobilnych wyrzutni lądowych, przez okręty podwodne i nawodne oraz przez bombowce. CJ-10 może przenosić 500-kilogramowy ładunek bojowy, a jego zasięg wynosi około 1500 km. Według różnych szacunków Chiny mają od 200 do 500 takich pocisków.

Jakkolwiek nie są to informacje potwierdzone, jest możliwe, że Państwo Środka pracuje nad odpalaną z powietrza wersją CJ-10 uzbrojoną w głowicę atomową (robocza nazwa CJ-20). Do jej przenoszenia prawdopodobnie zostaną przeznaczone bombowce typu Xian H-6K, które na co dzień przenoszą konwencjonalne CJ-10. Do końca 2015 roku Chiny wprowadziły do służby około 15 sztuk takich samolotów. Jest to najnowsza wersja H-6. Promień bojowy H-6K wynosi około 3500 km. Bombowiec będzie mógł przenosić po sześć pocisków CJ-20.

Paweł Henski

autor zdjęć: US Navy





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO